W tym roku Uroczystość Wszystkich Świętych (1 listopad ) i Dzień Zaduszny (2 listopad) przychodzi nam obchodzić w szczególnych okolicznościach i rzeczywistości. Covid 19 i tzw druga fala. Izolacja, w Polsce zamknięte cmentarze, ograniczona liczba osób mogących brać udział we Mszy św., obawa o zdrowie i życie najbliższych. W Polsce przetaczająca się dodatkowa fala - fala walki o życie nienarodzonych. A te dwa święta to przecież święta Życia!
Życie
Z punktu widzenia wiary życie jest darem, a jedynym jego Panem jest Bóg (KKK 2258 - 2283). Życie zaczyna się od momentu poczęcia i trwać będzie wiecznie. I może to ta wiara w wieczność jest najgłębszym punktem spornym w pojmowaniu życia?
Jakże osoba, która nie wierzy w wieczność i ma tylko to obecne ziemskie, kruche życie może nie bać się, że je starci? Dziecko, które przychodzi nie jest wymarzone a i czas może nie ten ... "zabiera" jej jedyne życie jakie zna, więc aborcja jest dla niej wyborem, wyborem siebie, swojego życia. Osoba chora, cierpiąca. O tak! Choroba, niepełnosprawność też może "zabrać" życie doczesne tak cierpiącemu jak i opiekunom, więc je skróćmy .... Cierpienie bez wieczności, bez wiary jest bez sensu, dlatego ludzie niewierzący nazywają to miłosierdziem ... Zupełnie inne znaczenie nie mające nic wspólnego z Bożym i ewnagelicznym Miłosierdziem.
Perspektywa wieczności zmienia wszystko ...
Pięknie tłumaczy to Księga Mądrości:
" Mylnie rozumując, mówili sobie: «Nasze życie jest krótkie i smutne. Nie ma lekarstwa na śmierć człowieczą, nie znamy nikogo, kto by wrócił z Otchłani. Urodziliśmy się niespodzianie i potem będziemy, jakby nas nigdy nie było. Dech w nozdrzach naszych jak dym, myśl jak iskierka z uderzeń serca naszego: gdy ona zgaśnie, ciało obróci się w popiół, a duch się rozpłynie jak niestałe powietrze. Imię nasze pójdzie z czasem w niepamięć i nikt nie wspomni naszych poczynań. Przeminie życie nasze jakby ślad obłoku i rozwieje się jak mgła, ścigana promieniami słońca i żarem jego przybita. Czas nasz jak cień przemija, śmierć nasza nie zna odwrotu: pieczęć przyłożono, i nikt nie powraca. Nuże więc! Korzystajmy z tego, co dobre, skwapliwie używajmy świata w młodości! Upijmy się winem wybornym i wonnościami i niech nam nie ujdą wiosenne kwiaty: uwijmy sobie wieniec z róż, zanim zwiędną*. Nikogo z nas braknąć nie może w swawoli, wszędzie zostawmy ślady uciechy: bo to nasz dział, nasze dziedzictwo! Udręczmy sprawiedliwego biedaka, nie oszczędźmy wdowy ani wiekowej siwizny starca nie uczcijmy! Nasza siła będzie nam prawem sprawiedliwości, bo to, co słabe, gani się jako nieprzydatne.
Tak pomyśleli - i pobłądzili, bo własna złość ich zaślepiła. Nie pojęli tajemnic Bożych, nie spodziewali się nagrody za prawość i nie docenili odpłaty dusz czystych. Bo dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka - uczynił go obrazem swej własnej wieczności." (Mdr 2,1-11. 21-23)
Świętych obcowanie
W najstarszym wyznaniu wiary chrześcijańskiej – Składzie Apostolskim – wyznajemy/czytamy:
„Wierzę w Ducha Świętego, święty Kościół powszechny, świętych obcowanie, grzechów odpuszczenie, ciała zmartwychwstanie, żywot wieczny."
Uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny przypominają nam o Bożej rzeczywistości, która nie kończy się śmiercią.
Śmierć jest jej częścią, ale nie końcem ...
Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je” (Mt 16,24-25).
"Rzekł do niej (do Marty po śmierci Łazarza) Jezus:
«Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?» (J11, 25-26)
No właśnie, czy wierzę w to?
Czy wierzę w “zmartwychwstanie, żywot wieczny, świętych obcowanie”?
Obcowanie, czyli współodczuwanie, bycie ze świętymi blisko, bratanie się? Czy wierzysz, że możesz zbratać się ze świętym? Nie tylko tym, który jest już w niebie. Święci to błogosławieni z Ośmiu Błogosławieństw i Ci którzy pokładają w Nim, w Jezusie swoje nadzieje. Cała rzesza zwyczajnych niezwyczajnych ludzi takich jak Ty i ja. Z tego samego bloku, ulicy, wioski, miasta. Siedzących obok, albo właśnie mijanych.
Czy wierzysz w “zmartwychwstanie, żywot wieczny, świętych obcowanie”?
Jeśli tak, to pomyśl jak bardzo zmienia to rzeczywistość! Tą widzialną i niewidzialną. Tą doczesną i wieczną. I odnajdź się w gronie świętych, błogosławionych to znaczy szczśliwych w wieczności:
"Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy mówią kłamliwie wszystko złe na was z mego powodu. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie”. ( Mt 5,1-12a)
Kazanie św. Bernarda, opata (Sermo 2: Opera omnia, Edit. Cisterc. 5 [1968] 364-368)
Śpieszmy ku braciom, którzy na nas czekają.
Na cóż potrzebne świętym wygłaszane przez nas pochwały, na cóż oddawana im cześć, na cóż wreszcie cała ta uroczystość? Po cóż im chwała ziemska, skoro zgodnie z wierną obietnicą Syna sam Ojciec niebieski obdarza ich chwałą? Na cóż im nasze śpiewy? Nie potrzebują święci naszych pochwał i niczego nie dodaje im nasz kult. Tak naprawdę, gdy obchodzimy ich wspomnienie, my sami odnosimy korzyść, nie oni. Co do mnie, przyznaję, że ilekroć myślę o świętych, czuję, jak się we mnie rozpala płomień wielkich pragnień. Pierwszym pragnieniem, które wywołuje albo pomnaża w nas wspomnienie świętych, jest chęć przebywania w ich upragnionym gronie, zasłużenie na to, aby się stać współobywatelami i współmieszkańcami błogosławionych duchów, nadzieja połączenia się z zastępem patriarchów, ze zgromadzeniem proroków, z orszakiem Apostołów, z niezmierzoną rzeszą męczenników, wspólnotą wyznawców, z chórem dziewic, wreszcie zjednoczenie się i radość we wspólnocie wszystkich świętych. "Kościół pierworodnych" chce nas przyjąć, a nas to niewiele obchodzi, pragną nas spotkać święci, my zaś nie zważamy na to, oczekują nas sprawiedliwi, a my się ociągamy. Obudźmy się wreszcie, bracia, powstańmy z Chrystusem. Szukajmy tego, co w górze; do tego, co w górze, podążajmy. Chciejmy ujrzeć tych, którzy za nami tęsknią, śpieszmy ku tym, którzy nas oczekują, duchowym pragnieniem ogarnijmy tych, którzy nas wyglądają. A nie tylko trzeba nam pragnąć wspólnoty ze świętymi, lecz także udziału w ich szczęściu. Gdy więc pragniemy ich obecności, z największą gorliwością zabiegajmy również o wspólną z nimi chwałę. Taka gorliwość nie jest zgubna ani też zabieganie o taką chwałę nie jest niebezpieczne. Drugim pragnieniem, które budzi w nas wspomnienie świętych, jest, aby Chrystus, nasze życie, ukazał się tak jak im również i nam, abyśmy i my ukazali się z Nim w chwale. Teraz bowiem nasza Głowa, Chrystus, objawia się nam, nie jakim jest, ale jakim stał się dla nas; ukoronowany nie chwałą, ale cierniami naszych grzechów. Byłoby rzeczą niegodną, aby ten, kto przynależy do Głowy ukoronowanej cierniami, szukał łatwego życia, albowiem purpura nie jest dlań oznaką chwały, ale hańby. Nadejdzie chwila pojawienia się Chrystusa i jego śmierć nie będzie już głoszona. Wówczas poznamy, że i my umarliśmy, a nasze życie ukryte jest w Chrystusie. Ukaże się Głowa w chwale, a wraz z nią zajaśnieją uwielbione członki. Wtedy to Chrystus odnowi nasze ciało poniżone upodabniając je do chwały Głowy, którą jest On sam. Do tej chwały podążajmy bezpiecznie i z całą usilnością. Aby zaś dane nam było pragnąć i dążyć do tak wielkiego szczęścia, powinniśmy się starać o pomoc świętych. Za ich łaskawym wstawiennictwem otrzymamy to, co przerasta nasze możliwości.